1 września 2024

Z CHRYSTUSEM NASZĄ NADZIEJĄ…

Lipiec upłynął w naszej pallotyńskiej rzeczywistości w cieniu IV Kongresu Generalnego ZAK, który ku zaskoczeniu wszystkich, znacznie wyprzedził oczekiwania. Zamiast spodziewanego „zwykłego” międzynarodowego zjazdu dostaliśmy przestrzeń spotkań i wspólnej drogi, w której niczym jak w soczewce zobaczyć można było zarówno naszą siłę, ale i nasze trudności. To co urzekało najbardziej to różnorodność w dosłownie każdym wymiarze, rozpoczynając od formy przywitania na liturgii skończywszy. Namacalnie czuć było powiew ducha jaki wnosiła każda delegacja ze swoją oryginalnością, sposobem przeżywania wiary czy oporem jaki budziła. Nie ukrywam, że było to dla mnie osobiście zderzenie i konfrontacja pomiędzy tym jak żyje Rodzina Pallotyńska na świecie, a jak żyjemy my w Polsce. To było piękne, a zarazem odkrywczo trudne doświadczenie.

Trudne nie dlatego, że jesteśmy mniej oryginalni czy uduchowieni, ale dlatego, że choć wiele dobrych rzeczy robimy, to czasem mało w nas życia i radości płynącej z właściwie przeżywanego charyzmatu. Charyzmatu, który wciąż próbujemy niczym wino przechowywać w starych bukłakach schematów, przyzwyczajeń, czy niestety bez odpowiedniego namysłu cytowanych tekstów Założyciela. Nie jest to tylko nasza wina. Jesteśmy spadkobiercami „dawnych czasów”, które w społeczeństwie wciąż się tlą, każąc nam wierzyć, że jesteśmy lepsi, bardziej pobożni, z mesjańskim przesłaniem dla świata. Uciekamy przez to od naszego kompleksu niższości, który każe nam być doskonałymi w każdym wymiarze, a jakiekolwiek przyznanie się do porażki, czy złej decyzji traktuje jak przegraną. Czy tego chcemy ? Czy nie to przekłada się na życie naszego pallotyńskiego „tu i teraz”, tworząc czasem karykaturę idei jaka przyświecała Pallottiemu?

Podobnie jak uczniowie w drodze do wsi zwanej Emaus możemy śmiało powiedzieć: a myśmy się spodziewali… Wszak każdy z nas decydując się iść drogą „po pallotyńsku” czegoś się spodziewał i jakieś jego nadzieje zderzyły się z rzeczywistością. Mamy zatem dwa wyjścia. Możemy pozornie naśladować Założyciela w zasadzie niczego nie zmieniając, albo otworzyć się na zdrowy dialog, który oznaczać będzie otwarte rozmawianie o naszych trudnościach i wspólne poszukiwanie najlepszych dróg, nawet jeśli to będzie oznaczało rezygnację z czegoś co było „od zawsze”. To będzie początek naszej WSPÓŁODPOWIEDZIALNOŚCI za Zjednoczenie i za Kościół. To będzie również ewangeliczna droga pokory, która była bliska św. Wincentemu Pallottiemu. Współodpowiedzialność była słowem kluczem, które w trakcie kongresu pojawiało się w wielu dyskusjach grupowych, chodź każdy z nas był „z zupełnie innej bajki”.

Jako Rodzina Pallotyńska jesteśmy do niej zaproszeni najpierw na swoim własnym podwórku. Dla mnie osobiście jest to znacznie głębsze niż zwykła współpraca, bo oznacza, że mamy zacząć wspólnie cieszyć się z tego co mamy, ale i zmierzyć się z naszymi trudnościami i wynikającymi z nich konsekwencjami, po to, aby coś z nimi zrobić.

Nie jesteśmy w tym sami, jest z Nami zawsze On – Zmartwychwstały Pan, który podobnie jak dla uczniów z Emaus ma dla nas wiele serca i cierpliwości, a my chciejmy podąrzyć z Nim – Chrystusem naszą nadzieją.

 

Michał Grzeca
Przewodniczący KRK ZAK